Pomimo rozgrywania meczu w środku tygodnia na hali CRS w Zielonej Górze stawiła się bardzo duża (około 120) reprezentacja kibiców biało-bordowych aby wesprzeć nasz zespół w zmaganiach z Stelmet Enea BC Zielona Góra. Stelmet po przegranej w lidze z Polskim Cukrem Toruń oraz nieudanych meczach w VTB wyszedł do meczu skoncentrowany chcąc się nieco odbudować, a na pewno nie pozwolić sobie na przegraną ze Spójnią. Pierwsze minuty wyraźnie więc należały do graczy z Zielonej Góry. Po trafieniach Šakić’a, Hrycaniuka i Sokołowskiego gospodarze szybko wyszli na kilku punktowe prowadzenie. Dobrze grający w obronie Stelmet nie pozwolił na za wile naszym koszykarzom. Na 3 minuty do końca pierwszej kwarty było już nawet 20:8 dla zielonogórzan. Dobre akcje Marcela Wilczka oraz na zakończenie kwarty Marcina Dymały pozwoliły zbliżyć się Spójni na 9 punktów – 25:16. W kolejnej odsłonie obraz gry niewiele uległ zmianie. Skuteczni w ataku i obronie gospodarze powiększali przewagę i po niespełna 5 minutach drugiej kwarty mieli jej już 14 punktów. Punktował duet Sokołowski – Hrycaniuk wspomagany celnymi trafieniami Koszarka. W Spójni dobre minuty zagrał Richards zdobywając 5 punktów w niespełna 2 minuty. Kolejna skuteczna akcja Richardsa oraz akcja 2+1 Camphora ponownie dała nadzieję na dogonienie rywali i odrobienie strat. Celne trójki Pamuły i wspomnianego już Camphora zbliżyły nasz zespół na 6 punktów (48:42) na minutę przed zakończeniem kwarty. Ostatecznie na przerwę schodziliśmy przy żywiołowym dopingu naszych kibiców z wynikiem na tablicy 54:46 dla gospodarzy.
Początek 3 kwarty obfitował w proste straty naszej drużyny, które skrzętnie wykorzystali zawodnicy Stelmetu ponownie odbudowując po trafieniach Starksa i Sokołowskiego kilkunastopunktową przewagę. W połowie kwarty po trafieniach ponownie Starksa oraz Justice’a i kolejnych prostych błędach Spójni przy wyniku 69:51 trener Kamil Piechucki był zmuszony wziąć czas. Trafienia Pamuły oraz Camphora nieco zmniejszyły ponownie stratę. Rozluźnienie Stelmetu nie trwało jednak długo i po skutecznych trafieniach tym razem duetu Planinić – Zamojski, ostatecznie kwarta zakończyła się wynikiem 78:64. Ostatnie 10 minut otworzył celnym trafieniem Koszarek. Po kolejnych akcjach Zamojskiego i stratach Spójni przewaga gospodarzy wzrosła do 20 punktów. Staraliśmy się cały czas gonić Stelmet. Kilka dobrych akcji zakończyli punktami Fraś, Carter i Camphor. Gospodarze jednak szybko odpowiadali celnymi trafieniami Starksa , Hosleya i Sokołowiskiego. Na dwie minuty do końca meczu skuteczna akcja Sokołowskiego ponownie dała 19-to punktową przewagę Stelmetowi, który jednocześnie przekroczył barierę 100 punktów. W ostatnich 2 minutach dla Spójni jeszcze 5 punktów zdobył Hubert Pabian (celna trójka i chwilę później lay-up). Wynik meczu na 104:87 dla gospodarzy ustalił Mąkowski celną trójką.
Cały mecz zagraliśmy na niskiej skuteczności w rzutach 3 punktowych trafiając tylko 5 na 21 oddanych (23,8%), popełniliśmy też aż 16 strat. Stelmet kontrolował mecz od pierwszej minuty, natomiast nasz zespół grając falami wykorzystywał tylko chwilowe rozluźnienia rywali. Nie sprawiliśmy niespodzianki. Kandydat do tytułu mistrzowskiego wyraźnie wygrał a nam pozostało podziękować za bardzo liczny, głośny i fantastyczny doping naszych kibiców!!!
Dla Spóni punktowali: Rod Camphor 22, Piotr Pamuła 15, Hubert Pabian 9, Tweety Carter 8, Wojciech Fraś 7, Shane Richards 7, Marcel Wilczek 6, Jimmie Taylor 5, Marcin Dymała 4, Norbertas Giga 4, Dawid Bręk 0.